Nie wszyscy budowlańcy to oszuści. Oszustami są budowlańcy, którzy pobierają pieniądze, zaś potem nie wywiązują się - tak jak Grzegorz Szostak - ze swoich zobowiązań zawartych w umowie.
Wojciech Nitka wrote:- dają się nabrać na dobre słowo wykonawcy,
Panie Wojciechu, ja się pozwoliłam nabrać na ten
przepiękny tytuł jaki Pan podarował Grzegorzowi Szostakowi - tytuł Uznanego Doradcy
Zapewne sądzi Pan, że i do Pana żywię pretensje - owszem mam pretensje. Uważam, że Pan jako profesjonalista, osoba z ogromnym doświadczeniem zawodowym i twórca tego forum - zanim Pan przyznał ten zacny tytuł Grzegorzowi Szostakowi - powinien był dokładniej przeanalizować treść postów jakie redagował imć pan Szostak.
Wielu inwestorów nie posiada żadnej wiedzy w zakresie budownictwa szkieletowego , a na pewno ktoś taki tak ja - więc swe zaufanie pokładam w wykonawcy i ludziach z długoletnim stażem. Mam tylko 31 lat, jestem po pedagogice, moja wiedza na temat budownictwa szkieletowego jest taka, że odróżniam jedynie drewnianą deskę od płyty MDF. powiedzmy - zaufałam temu tytułowi, który posiadał pan Szostak. Prawnik, z którym się konsultowaliśmy - również twierdzi, że każdy mógł się dać nabrać na takie coś... Pan też dał się nabrać na czułe słówka Szostaka skoro przyznał jemu Pan taki boski tytuł
Panie Wojciechu, na stronie firmy Hader widnieje takie cudownie zachęcające hasełko:
Wielokrotnie oszczędziliśmy naszym klientom czasu i zdrowia przeprowadzając za nich cały proces budowlany.
Naszymi specjalnościami są:
- budowa domów szkieletowych,
- proces przygotowania inwestycji do realizacji,
- opinie o zastosowanych rozwiązaniach technologicznych,
- realizacja inwestycji "pod klucz".
Pan Szostak nie oszczędził nam ani czasu, ani zdrowa, nie przyjeżdżał na budowy (mimo moich próśb i gróźb!) i nie zrealizował inwestycji "pod klucz". Więc JAK mam nazwać Szostaka, Panie Wojciechu? Niesolidny wykonawca - to określenie nieadekwatne do tego cóż ten człowiek uczynił nie tylko nam.
Kolejna sprawa - pan Tomasz Kuchta opisywał na forum swoje perypetie z Szostakiem. Najłatwiej winę zrzucić na inwestora - i tak było w przypadku Bogu ducha winnego Pana Tomasza. Ja miałam ochotę wywalić Szostaka z budowy już w lipcu - jedynie co mnie od tego powstrzymywało to pewne przepisy prawne i ta złudna nadzieja, że Szostak w końcu "się weźmie do roboty".
Jak dla mnie to była korespondencyjna budowa. Szostaka na budowie widziałam tylko dwa razy - wyobraża sobie to Pan, panie Nitka???? Chłopaki na budowie często nie mieli w ogóle kontaktu z Szostakiem.